HomeDezinformacjaRosyjska propaganda

Putin dezinformator. Jak samiec Alfa stał się pobożnym chrześcijaninem

12 lipca patriarcha Cyryl, podczas Liturgii w soborze Twierdzy Pietropawłowskiej w Petersburgu, w dniu prawosławnego wspomnienia świętych apostołów Piotra i Pawła, powiedział: „Dla nas ważna jest zmiana, jaka zaszła w życiu kraju, która tak wyraźnie wyraża się w prawosławiu w pierwszej osobie naszego państwa. Władimir Władimirowicz nigdy nie wstydzi się chodzić do cerkwi ani uczestniczyć w Świętych Misteriach Chrystusa. To ważne dla całego narodu. Jest to dobry przykład dobrego chrześcijanina”.

Blockchain jako Narzędzie Walki z Dezinformacją
Polski ambasador: Słowa mają znaczenie, drogie CNN
Rozpoznawanie dezinformacji: sześć taktyk stosowanych do wprowadzania nas w błąd (5)

Patriarcha Cyryl I, zwierzchnik Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego (RKP), odgrywa kluczową rolę w religijnej legitymizacji władzy Władimira Putina. Jego działania i wypowiedzi budują obraz Putina jako „dobrego chrześcijanina”, który nie tylko rządzi Rosją, ale również stoi na straży duchowych wartości prawosławia. Cyryl przedstawia władzę Putina jako ustanowioną przez Boga.

http://kremlin.ru/catalog/persons/445/events/53305/photos/46361/Фото пресс-службы Президента России

W tym duchu często odwołuje się do biblijnego nauczania o „Bożym porządku”, podkreślając, że posłuszeństwo wobec władzy to obowiązek chrześcijański. W 2012 roku, podczas inauguracji Putina, Cyryl powiedział:

„Wydarzyło się coś, co niektórzy mogą uznać za cud – znaczna część narodu zaufała jednemu człowiekowi… Przez Ciebie, poprzez Twoją władzę, Bóg działa w historii Rosji”. Tak oto określenie świeckiej „cudem Bożym” stanowiło bezprecedensową afirmację przywódcy politycznego. W wywiadzie z tego samego roku Cyryl mówił: „Widzę, że prezydent Rosji nosi w sercu Boga. I nie mówię tego z sympatii politycznej, ale jako duchowny”.

W 2022 roku Cyryl stwierdził, że prezydent Rosji „nigdy nie był po stronie sił zła”, co bezpośrednio odwołuje się do opozycji dobra i zła w narracjach religijnych. Cyryl podkreśla przy tym osobistą religijności Putina. Przypomina, że Putin został ochrzczony w tajemnicy przez jego własnego ojca. Pamiątką tego ma być krzyżyk pamiątkowy, który Putin nosi. Często widzimy Putina z Cyrylem w cerkwiach, przy ikonach. Wszystko to służy budowaniu obrazu pokornego, prawosławnego chrześcijanina.

Człowiek wielu twarzy

Jednak ta wypowiedź Cyryla I – jak i jeszcze wiele innych – to przede wszystkim dowód na to, że Władimir Putin to człowiek o wielu twarzach. Przez ponad dwie dekady rządów w Rosji zdołał przeobrazić swój wizerunek z twardego, milczącego funkcjonariusza KGB w hiper męskiego samca Alfa, a potem w „pobożnego” obrońcę chrześcijaństwa, „prawosławnego prezydenta”. Dla sporej grupy Rosjan jest on już zmaterializowanym bóstwem. Spotkaniu z nim towarzyszy atmosfera religijnego uniesienia. Ta metamorfoza nie jest przypadkiem. Religia w Rosji to część strategii utrzymywania władzy. Duchowość została podporządkowana geopolitycznemu scenariuszowi. A od samego początku tego procesu media posłusznie realizują postawione im zadania ciągłego kreowania wizerunku Putnia.

Reformator

Nie zawsze tak jednak było. Na początku swojej kariery prezydenckiej (lata 1999–2004) Władimir Putin prezentował się przede wszystkim jako technokrata, człowiek służb i pragmatyk – zimny, zdyscyplinowany, lojalny wobec państwa. Putin był przedstawiany jako były funkcjonariusz KGB, który „wie, jak działa państwo”. Nie mówił wiele, ale jego sposób bycia – oszczędny w słowach, zdyscyplinowany, chłodny – miał sugerować profesjonalizm i opanowanie. Rosjanie zmęczeni chaosem lat 90. (upadek ZSRR, hiperinflacja, wojna w Czeczenii, oligarchowie) potrzebowali przywódcy, który przywróci porządek i kontrolę. Kreowano go na patriotę, ale nie nacjonalistę. W początkowej fazie swych rządów Putin unikał radykalnych odniesień ideologicznych. Był postrzegany raczej jako pragmatyk. Używał języka modernizacji, technologii i siły państwa. Podkreślał znaczenie stabilności gospodarczej i suwerenności. Jego pierwsze orędzia koncentrowały się na „odbudowie Rosji”, ale nie mówiły jeszcze o misji dziejowej czy duchowej. W praktyce bardzo szybko zaczął ograniczać wpływy oligarchów (np. Michaiła Chodorkowskiego), ale robił to pod hasłami walki z korupcją i wzmacniania państwa, nie rewanżu. Putin był prezentowany jako człowiek nowoczesny, bez nałogów, wysportowany, mówiący po niemiecku, zorientowany na Zachód, ale zarazem silnie zakorzeniony w „rosyjskim interesie narodowym”.

Samiec Alfa

Już wtedy pojawiały się sesje zdjęciowe z wojska, sił specjalnych, pierwsze ujęcia z judo, nurkowaniem czy pilotowaniem – ale jeszcze były dość oszczędne. Kluczowy był przekaz: Putin to przeciwieństwo słabego Jelcyna – młodszy, silniejszy, „kontrolujący sytuację”. Na tle słabego Jelcyna prezentował się jak reinkarnacja rosyjskiej siły. Jednak stopniowo zaczęło się coś zmieniać. Fotografie z niedźwiedziami, nago do pasa, w siodle czy przy sztangach, były tak częste, że przypominały komiksowy stereotyp męskości.

Putin strzelał, polował, pilotował, grał w hokeja – i zwyciężał. W ten sposób budował mit niezniszczalnego przywódcy. Nie był już tylko politykiem – był marką, towarem eksportowym Rosji. Rosjanki chciały stracić z nim dziewictwo. Był ideałem męża, ojca, którego tak brakuje obecnie w Rosji. Świat zaczął się zachwycać takim Putinem. Podśmiewano się z niego lub zaczynano się go bać – widząc w nim nieobliczalnego twardziela.

Prawosławny prezydent

Religia, tradycja i „duchowa misja Rosji” pojawiły się dopiero później – po 2012 roku, kiedy Putin rozpoczął swą trzecią kadencję. Zaczął wtedy szukać nowych źródeł legitymizacji władzy. Oczywiście wcześniej Putin pojawiał się w cerkwiach. Ale były to uroczystości głównie Bożenarodzeniowe i Wielkanocne. Putin stał jedynie ze świeczką w ręku. Nie śpiewał. Zachowywał się jak przeciętny Rosjanin. Warto pamiętać również o tym, że każda siła fizyczna ma swój kres. Starzejący się lider nie może wiecznie udawać młodego myśliwego.

Wtedy na scenę wkroczyło nowe oblicze – pobożne, skupione, wręcz kontemplacyjne. Zamiast judo – modlitwa. Zamiast gołej klatki – dłuższe pobyty w cerkwi. Nawiedzania klasztorów. Putin nauczył się obrzędów liturgicznych i tak powoli wszedł w rolę obrońcy duchowych wartości. Przeobraził się w strażnika „świętej Rosji” przeciwko upadkowi moralnemu Zachodu.

Mechanizm metamorfozy

Ta metamorfoza była sprytna i przemyślana. Rosja to kraj, w którym religijność – choć latami spychana przez komunizm – wróciła z impetem. Cerkwie odbudowano, ikony wróciły do domów, a prawosławie stało się klejem narodowej tożsamości. Putin wykorzystał ten potencjał. Istotnym okazał się tutaj Jego sojusz z patriarchą Cyrylem. Nie było to przymierze dusz. Raczej kontrakt polityczny. Religia stała się narzędziem sterowania masami, a chrześcijańska retoryka – bronią w arsenale propagandy. Doszło nawet do tego, że w bunkrze Putina dokonano rekonstrukcji cerkwi sąsiadującej z rezydencją Putina na Rublówce.

Wszystko po to, by imitować udział prezydenta w obrzędach cerkiewnych razem z sąsiadami z ulicy. A gdy Putin odwiedzał klasztory, to towarzyszył mu orszak mnichów, niższych od niego.

Wojna

Ta transformacja Putina objawiła się najpełniej w monecie rozpętania przez Putina wojny z Ukrainą. To właśnie Putin jako duchowy lider rozpętał wojnę na Ukrainie. Rozpoczął ją jako „świętą walkę o duszę narodu”. Obecnie Putin nie przemawia już językiem polityka, ale językiem mesjasza. Mówi o walce dobra ze złem, o tradycji, o „katechonie” – tym, co powstrzymuje apokalipsę. Jego słowa przypominają kazania, a nie orędzia polityczne. Problem w tym, że za tą duchowością kryje się polityczny cynizm.

Mistyka pragmatycznej władzy

To wszystko to jednak pozory. Putin nie przeobraził się z Samca Alfy w świętego. On jedynie zmienił kostium. Tak jak aktor dopasowuje rolę do sceny, tak on dostosowuje wizerunek do potrzeb chwili. Gdy społeczeństwo potrzebowało siły – był silny. Gdy zaczęło pragnąć sensu – został prorokiem. Ale ani jego siła, ani jego duchowość nie są celem samym w sobie. One są środkiem do celu – utrzymania władzy absolutnej. W rzeczywistości ten „pobożny chrześcijanin” nie ma nic wspólnego z Ewangelią. Bo jak można być wierzącym i jednocześnie siać zniszczenie, rozpalać nienawiść i wykorzystywać religię do legitymizacji przemocy? Prawdziwa wiara wymaga pokory, skruchy, szacunku dla drugiego człowieka. Tymczasem Putin swoją religijność zredukował do teatralnego gestu. To nie mistyk – to reżyser duchowej fikcji. Putin już chyba nie zaskoczy nas żadną nową transformacją.

Zakończenie

Tak oto na naszych oczach Putin demonstruje brak respektu wobec Boga. Oddzielił swe zbrodnie, kłamstwa od życia religijnego w światle kamer. Dziś świat powinien patrzeć na ten ostatni wizerunek Putina z wielką ostrożnością. Bo kiedy tyran rozdaje ikony żołnierzom, zaczyna się najgroźniejszy rodzaj wojny – wojna w imię Boga. A żadna z nich nie kończyła się dobrze. Jest to bowiem w rzeczywistości wojna z samym Bogiem, którego nie można oszukać nowymi maskami. Nawet tymi najbardziej pobożnymi. Bóg widzi wszystko.

Marek Melnyk

COMMENTS

WORDPRESS: 0
DISQUS: