HomeDezinformacjaHistoria

Tym razem wymyślili 20 tysięcy natowskich żołnierzy

Na początku maja rosyjskie media alarmowały, że w Gdańsku skoncentrowano ponad 22 tysiące żołnierzy NATO. Skąd ta wiadomość? Od rosyjskiego dezinformatora, którego w Rosji nazywa się „analitykiem”. A on jak znalazł te 20 tysięcy żołnierzy? Dowiedział się od... „dobrych ludzi”.

“Pikantne teorie spiskowe”
Dezinformacja i deepfake. Jak się im nie dać?
Jak działa dezinformacja na temat migracji?

 

„Nieobojętni ludzie”

Rosyjski „analityk” wojenny Witalij Kisieliew ostrzegł swoich rodaków, że w Gdańsku skoncentrowano już ponad 20 tysięcy żołnierzy NATO oraz czołgów, pojazdów opancerzonych, systemów obrony powietrznej i walki elektronicznej. Transfer odbywa się z Rumunii zarówno koleją, jak i drogą lądową. Skąd te liczby i wiedza o koncentracja żołnierzy NATO, o których nikt w Polsce nie słyszał? Od „dobrych ludzi”…Tak, to nie jest żart. Taką informację podała chcąca uchodzić za poważną rosyjska agencja TASS.

„Informacje pochodzą z Gdańska od nieobojętnych ludzi, którzy pamiętają, jak armia radziecka wyzwalała europejskie miasta w 1945 roku. Według ich danych do Gdańska z Rumunii przybywają duże konwoje ze sprzętem wojskowym. Skoncentrowano tam już ponad 20 tysięcy żołnierzy NATO. Nadjeżdżają czołgi, nowe transportery opancerzone, systemy obrony przeciwlotniczej i walki radioelektronicznej” — twierdzi Kisieliew w informacji cytowanej przez wspomniany TASS.

Tymczasem w Rumunii według Polskiej Agencji Prasowej stacjonuje ok. 1,5 tysiąca amerykańskich żołnierzy, a łącznie ok. 5 tysięcy wojskowych z 17 państw NATO. Tak wynika z danych zamieszczonych w tekście „Amerykańskie siły wojskowe w Europie w 2025 r.” (https://www.pap.pl/aktualnosci/amerykanskie-sily-wojskowe-w-europie-w-2025-r-infografiki). To 4 razy mniej niż liczba podana przez rosyjskiego dezinformatora, zwanego dla niepoznaki przez rosyjskie media „analitykiem”.

Po co NATO zdaniem rosyjskiego propagandysta taka koncentracja żołnierzy NATO w Gdańsku?
„Zdaniem eksperta grupa utworzona w Gdańsku może zostać przerzucona do państw bałtyckich i stamtąd zagrozić rosyjskiemu Kaliningradowi, odciągając w ten sposób część rosyjskiej armii od realizacji zadań w strefie SWO” — wyjaśnia TASS. SWO to Specjalna Operacja Wojskowa — tak swoją agresję na Ukrainę oficjalnie nazywa się w Rosji.

„Oczywiście te kolejne podłe działania ze strony NATO nie pozostaną niezauważone przez przywódców naszego kraju” — zauważa Kisieliew.

To jednak tylko drobne kłamstwo w porównaniu z twierdzeniem tym razem „politologa” Antona Orłowa, dyrektora Instytutu Studiów nad Problemami Polityki Współczesnej, który powiedział, że trzy kraje chcą zająć obwód królewiecki. A mianowicie Litwa, Polska i Niemcy. Tak brzmiał na przykład tytuł w serwisie Kłops z Królewca: „Литва, Польша и Германия хотят захватить Калининградскую область” („Litwa, Polska i Niemcy chcą zająć obwód kaliningradzki”).

Orłow swoje opinie głosił w czasie wywiadu dla kanału telewizyjnego Russia Today, który w 2022 roku został objęty zakazem nadawania lub dystrybucji w UE.

 

Orłow straszy

Według niego najbardziej demonstracyjni w swoich roszczeniach są Polacy, którzy mają też własną wersję nazwy Kaliningrad, czyli Królewiec:

„Polacy już wcześniej prowadzili ćwiczenia wojskowe w pobliżu tego rosyjskiego obwodu. Biorąc pod uwagę to, jakie środki inwestują w rozwój swojej armii, chciałbym zadać pytanie: po co? W ich nacjonalistycznych portalach bez problemu można znaleźć mapy Polski z włączonym do niej obwodem kaliningradzkim. Nawet na znakach drogowych demonstracyjnie zmienili nazwę z Kaliningradu na Królewiec”.

A więc po kolei. Ani Polska jako państwo, ani też żadni znaczący politycy nigdy nie zgłaszali pretensji terytorialnych wobec Rosji. To nie zmienia faktu, że pojawiały się w przestrzeni publicznej teksty poświęcone przyszłości tego regionu, także takie, w których autorzy zastanawiali się, czy jest możliwe powstanie w tym miejscu państwa rosyjskiego niezależnego od Moskwy.

„Jest prawdopodobne, że obwód królewiecki zacznie uzyskiwać coraz większą autonomię, by ostatecznie oderwać się od Federacji Rosyjskiej. Sprzyja temu zarówno bezpośredni kontakt »bałtyckich« Rosjan z zachodnimi państwami, jak i fizyczna separacja całego obszaru, nie pozwalająca na jego ewentualną pacyfikację przez Rosję z wykorzystaniem czołgów i samolotów bojowych” — tak zaczynał się na przykład tekst „Obwód królewiecki poza Rosją? Czwarty kraj bałtycki coraz bliżej (scenariusz — opinia)” zamieszczony w portalu Defence24.pl. latem 2023 roku.

Co do samej nazwy, to polska nazwa Królewiec (niemiecki Königsberg) ma wielowiekową tradycję i używano jej od XIV wieku aż do 1946 roku, kiedy miasto znalazło się w granicach ZSRR i nadano mu nazwę Kaliningrad. Zrobiono tak na cześć sowieckiego zbrodniarza Michaiła Kalinina (1875-1946), przewodniczącego Prezydium Rady Najwyższej ZSRR (odpowiednika prezydenta)
Kalinin był współodpowiedzialny za masowe zbrodnie komunistyczne. Jego podpis widnieje na decyzji o zamordowaniu polskich oficerów w 1940 roku.

Zmiana tablicy drogowej. Nazwę Kaliningrad zastąpiono nazwą Królewiec.
Fot. GDDKiA

 

To wtedy funkcjonariusze sowieckiej policji politycznej NKWD rozstrzelali blisko 22 tysiące obywateli II Rzeczypospolitej Polskiej. Wśród nich było 14,5 tysiąca jeńców wojennych: oficerów i policjantów z obozów w Kozielsku, Starobielsku i Ostaszkowie oraz 7,3 tysiąca więźniów aresztowanych na terenach okupowanych przez Związek Radziecki.

Dlaczego Królewiec?

Nazwa Kaliningrad była w Polsce nazwą narzuconą, ale na powrót do starej zdecydowano się dopiero po ataku Rosji na Ukrainę, w 2023 roku. Dokonując tej zmiany, Komisja Standaryzacji Nazw Geograficznych poza Granicami Rzeczypospolitej Polskiej wzięła pod uwagę między innymi to, że:

1. „miasto, obecnie noszące rosyjską nazwę Kaliningrad, znane jest w Polsce pod tradycyjną nazwą Królewiec”
2. „wydarzenia związane z rosyjskim napadem na Ukrainę, narzucanie tzw. ruskiego miru, prowadzenie przez Rosję wojny informacyjnej każą inaczej spojrzeć na kwestię nazw narzuconych, budzących duże kontrowersje, nie spotykających się w Polsce z akceptacją”
3. „każde państwo ma prawo używania w swoim języku tradycyjnych nazw stanowiących jego dziedzictwo kulturowe, nie może być natomiast zmuszane do stosowania w swoim języku nazw przez nie nieakceptowalnych”.

Czeski żart

 

Kiedy jesienią 2022 roku Kreml zapowiedział aneksję 4 ukraińskich obwodów, Czesi zażądali przeprowadzenia w Królewcu referendum i przyłączenia go do Czech. „Rosja w przypadku Krymu, a teraz wschodniej Ukrainy pokazuje nam, że ich zdaniem atak na inne państwo, ogłoszenie tam referendum, a potem zaanektowanie tego terytorium jest w porządku” — można było przeczytać na stronie petice.com, gdzie znajdowała się „Petycja o ogłoszenie referendum w sprawie przyłączenia Kaliningradu do Czech”.

Skąd ten pomysł? Ano miasto założyli Krzyżacy w 1255 roku u ujścia Pregoły do Bałtyku. Nazwali je Coningsberg, czyli Królewska Góra, na cześć króla Czech Przemysła II Ottokara, który stanął na czele krzyżackich wojsk podczas ich wyprawy przeciwko Prusom.

„Mieliśmy niepowtarzalną okazję rozszerzyć terytorium Czech i wreszcie uzyskać dostęp do morza. Domagamy się zatem od rządu Republiki Czeskiej wysłania czeskich żołnierzy do Kaliningradu, ogłoszenia referendum, które zakończy się wynikiem 98 procent za przystąpieniem do Czech, a następnie aneksji Kaliningradu i zmiany jego nazwy na Královec” – piszą autorzy petycji.

Więc nie zdziwię się, kiedy któregoś dnia przeczytamy w którymś z rosyjskich portali, że nie tylko Litwini, Polacy i Niemcy chcą zająć obwód królewiecki, ale też i Czesi.

Bo dla rosyjskich „dziennikarzy” zmiana czeskiego żartu w kłamstwo nie będzie żadnym problemem.

Igor Hrywna

Od pruskiego bohatera do sowieckiego zbrodniarza

W uproszczeniu można powiedzieć, że tereny dzisiejszego obwodu królewieckiego i polskie województwo warmińsko-mazurskie w średniowieczu zamieszkiwały plemiona Prusów, którzy obok ich kuzynów Litwinów byli ostatnimi poganami w Europie.

W XIII wieku ich ziemie podbił zakon krzyżacki, złożony głównie z niemieckich rycerzy, których do walki z poganami sprawdził polski książę Konrad Mazowiecki. Ci, którzy przeżyli, zmuszeni zostali do przyjęcia chrześcijaństwa. Z czasem Prusowie zgermanizowali się.

Jednak wcześniej próbowali obronić swoją niezależność, organizując liczne powstania. Największe z nich wybuchło w 1260 roku. Na jego czele stanął Prus Herkus Monte, który jako dziecko trafił do krzyżackiej niewoli i spędził ok. 10 lat w Magdeburgu, gdzie zdobył wykształcenie i poznał niemieckie metody wojskowe. Potem wrócił w swoje rodzinne strony i stanął przeciwko Krzyżakom. Walczył z nimi 13 lat, do 1273 roku. Prusowie ostatecznie ponieśli klęskę, a Montego Krzyżacy schwytali i powiesili w 1274 roku.

Pięć lat przed wybuchem powstania powstał Königsberg. Krzyżacy zaczęli go wznosić w miejscu zniszczonej pruskiej osady Tvanksta. Miasto nazwano tak na cześć króla Czech Przemysła Ottokara II, który ze swoimi wojskami wspomagał Krzyżaków.

Krzyżacy z podbitych ziem utworzyli własne państwo i szybko weszli w konflikt z Polakami, którzy rozbili ich w jednej z największych średniowiecznych bitew — pod Grunwaldem w 1410 roku.

W 1525 roku ostatni wielki mistrz Albert Hohenzollern porzucił habit i papieża i stworzył pierwsze państwo protestanckie w Europie, które stało się lennem Korony Polskiej. W 1701 roku jeden z jego następców koronował się na króla Prus. W 1871 roku Prusy stały się częścią Cesarstwa Niemieckiego. Mieszkali tam głównie Niemcy, ale w południowej części kraju mieszkali także Polacy a na północnym wschodzie niewielu Litwinów.

Prusy Wschodnie po I wojnie światowej pozostały częścią Niemiec. W 1945 roku zajęła je armia sowiecka. Już wcześniej ustalono, że zostaną one podzielone pomiędzy ZSRR i Polskę. Początkowo granica miała ciągnąć się znacznie bardziej na północ, niż jest to dzisiaj. Rosjanie jednak konsekwentnie przesuwali ją na południe.

Jeszcze w lipcu 1944 roku Stalin godził się na to, by granica przebiegała 30-40 kilometrów na północ od obecnej. Polska miała też być cała Mierzeja Wiślana. Latem 1945 roku granica polsko-sowiecka leżała już tylko kilka-kilkanaście kilometrów bardziej na północ od dzisiejszej. Przebieg nowej linii granicznej określono (na niekorzyść Polski) w sierpniu 1945 roku, ale we wrześniu Sowieci przesunęli ją samowolnie jeszcze dalej na południe.

„W pierwszych dniach września zaszedł fakt samowolnego naruszenia granicy północnej okręgu mazurskiego przez radzieckie władze wojskowe na terenie powiatów Gierdawy, Bartoszyce i Darkiejmy. Dotychczasowa linia graniczna została przesunięta w głąb terytorium polskiego na przestrzeni 12-14 kilometrów” — alarmował Władysław Gomułka, ówczesny polski minister Ziem Odzyskanych. „W tym czasie władze radzieckie samowolnie dokonały przesunięć granicznych na niekorzyść Polski. W powiecie gierdawskim o 12-14 kilometrów, bartoszyckim o 5-7 kilometrów, w powiecie iławeckim o 2 kilometry” — wyjaśniał. Kolejnych przesunięć dokonano jeszcze w październiku 1945 roku. Ostateczne, urzędowe ustalenie granicy sowiecko-polskiej nastąpiło dopiero w 1957 roku.

Niemiecką nazwę miasta (i jednocześnie obwodu) zmieniono 4 lipca 1946 roku, kiedy to Königsberg przemianowano na Kaliningrad, a powołany kilka miesięcy wcześniej obwód królewiecki na obwód kaliniński (kaliningradzki). Jak już wspomnieliśmy, patronem był Michaił Kalinin, sowiecki aparatczyk.

Pozostali tutaj w 1945 roku Niemcy zostali z tego terenu wysiedleni. Zastąpili ich osadnicy z Rosji, Ukrainy i Białorusi. Przez cały okres sowiecki obwód był zamkniętym obszarem z uwagi na jego militaryzację i umieszczenie w Bałtijsku morskiej bazy rosyjskiej Floty Bałtyckiej.

Po 1991 roku obwód stał się rosyjską, silnie zmilitaryzowaną enklawą otoczoną przez terytoria Polski i Litwy.

Źródła:
Эксперт Киселев заявил, что в Гданьске страны НАТО скопили более 20 тыс. солдат:
Литва, Польша и Германия хотят захватить Калининградскую область — политолог
Obwód królewiecki poza Rosją? Czwarty kraj bałtycki coraz bliżej (scenariusz — opinia),
125. posiedzenie Komisji Standaryzacji Nazw Geograficznych poza Granicami RP,

COMMENTS

WORDPRESS: 0
DISQUS: 0