HomeWorldPolitics

Polski prozelityzm w Rosji. Fałszywe oskarżenia o nawracanie Rosjan przez polskich katolików.

Polska od wielu lat jest poddawana ciągłej medialnej dyskredytacji przez Federację Rosyjską.

Polska od wielu lat jest poddawana ciągłej medialnej dyskredytacji przez Federację Rosyjską. Jednym z najwcześniej wykorzystanych narzędzi dyskredytac

Uratowaliśmy Europę
How small house plans are making the world a better place
The best ways to utilize kitchen designs

Polska od wielu lat jest poddawana ciągłej medialnej dyskredytacji przez Federację Rosyjską. Jednym z najwcześniej wykorzystanych narzędzi dyskredytacji Polski przez rosyjską propagandę było i jest nadal oskarżanie polskich duchownych o nawracanie prawosławnych Rosjan na katolicyzm. Oskarżenia te zaczęły się pojawiać już pod koniec lat osiemdziesiątych XX wieku, w momencie rozpadu i upadku ZSRR. Ich natężenie nastąpiło w 2000 roku. Było to związane z decyzją papieża Jana Pawła II o utworzeniu nowych diecezji katolickich w Rosji, co wywołało wielkie wzburzenie moskiewskiego patriarchatu. Opisywano to jako krucjatę przeciwko Rosji. W dzisiejszych czasach Rosja nadal oskarża Polskę o promowanie katolicyzmu i prozachodnich wartości.

W tym miejscu warto zatrzymać się na chwilę i zwrócić uwagę na to, jak w Rosji rozumie się wartości europejskie. Należy zauważyć, iż w poradzieckiej Rosji obawiano się nagłego wtargnięcia w jej przestrzeń idei, zasad i norm, które ukształtowały zachodnią cywilizację na przestrzeni wieków. Mają one korzenie w filozofii greckiej, prawie rzymskim, chrześcijaństwie oraz Oświeceniu. Szczególnie obawiano się demokracji – przekonania, że władza powinna pochodzić od ludu i być sprawowana w sposób transparentny oraz zgodny z zasadami rządów prawa. Nie akceptowano wolności jednostki, która miałaby prawo do swobody w zakresie obejmującym wolność słowa, sumienia, wyznania, zgromadzeń, a także prawo do prywatności. Niezrozumiała była praworządność. A szczególnie nadrzędność prawa, które jest równe dla wszystkich, w tym dla rządzących. Z nieufnością odnoszono się do praw człowieka. Obawiano się idei godności człowieka, zakładającej ochronę podstawowych praw niezależnie od pochodzenia, rasy, płci czy przekonań. Formalnie akceptowano europejski humanizm. Komunizm zakładał przecież ideę, według której człowiekowi potrzebny jest rozwój intelektualny, moralny i artystyczny, ponieważ jest kluczowy dla społecznego postępu. Obawiano się również wolności jednostki ludzkiej. To było i jest obce rosyjskiej mentalności. Równie wybiorczo Rosjanie podchodzą do racjonalizmu i nauki. Akceptowano dążenie do poznania świata przez rozum, logikę i metodę naukową, odrzucenie dogmatyzmu. Jednak władza w Rosji, która wyłoniła się z postradzieckiego chaosu, nie mogła być poddana racjonalnym procedurom demokracji. Nie mogła być wyłoniona na zasadzie racjonalnej metafizyki umowy społecznej systemu demokratycznego, jak to się dzieje na zachodzie Europy. Rosja rządzona przez postkomunistyczną nomenklaturę od czasów Jelcyna nie mogła na to przystać. Jest to w pełni zrozumiałe. Jeśli bowiem brak demokratycznej legitymizacji władzy, która nie jest wyłoniona w wolnych wyborach, rządy przejmuje amorficzna „partia władzy”. Jest ona powiązana ze służbami specjalnymi, wojskiem, mafią. Jest absolutna i autorytarna. Tak samo modyfikacji poddano wolny rynek i własność prywatną. Przekonanie, że gospodarka oparta na konkurencji i przedsiębiorczości sprzyja dobrobytowi i innowacjom, zaakceptowano częściowo. Służy ono jedynie wąskiej grupie oligarchów rządzących tym krajem. Demokracja zachodniego typu nie mogła legitymizować bytu społecznego Rosji również z powodu brutalnego upolityczniania prawosławia. W Moskwie postanowiono, że ma ono zastąpić duchową pustkę po komunistycznej ideologii. Jednak upolitycznienie religii było narzędziem uświęcania polityki. To Bóg i prawosławie miały legitymizować nową, postkomunistyczną władzę. Dlatego odrzucono sekularyzm – oddzielenie religii od państwa, co zapewnia światopoglądową neutralność instytucji publicznych. Podobnie stało się z równością i tolerancją, dążeniem do równości wobec prawa i szacunku dla różnorodności kulturowej, etnicznej i religijnej. Z tego powodu nie mogło powstać rosyjskie społeczeństwo obywatelskie. Aktywne uczestnictwo obywateli w życiu publicznym, wolność zrzeszania się i współdecydowanie o losach rosyjskiej wspólnoty jest nadal czymś obcym rosyjskiej mentalności.

Z powodu tej ideowej kolizji prozelityzm w Rosji był  rozumiany szerzej niżeli nawracanie na inne wyznania niż prawosławie. Zmiana wyznania prawosławnego przez Rosjanina była traktowana jako promowanie zachodnich wartości i idei, które są sprzeczne z ideologią narodową i cywilizacyjną rosyjskiego rządu. Rosyjskie oskarżenia o prozelityzm często wpisują się w szersze działania dezinformacyjne skierowane przeciwko Polsce i innym krajom zachodnim. Propaganda Kremla regularnie przedstawia Polskę jako kraj, który ingeruje w wewnętrzne sprawy Rosji i ościennych państw, wspierając antyrosyjskie postawy i promując katolicyzm, a także liberalne wartości.

Oto kilka jaskrawych przykładów najbardziej brutalnych działań strony rosyjskiej.

Zaginiony biskup

7 września 2000 roku pojawiła się niepokojąca informacja, że biskup elbląski Andrzej Śliwiński zaginął na trzy dni w czasie podróży do Irkucka na konsekrację miejscowej katedry, która miała się odbyć 8 września. Wywołało to spore zaniepokojenie w Polsce. W Moskwie biskup Śliwiński miał przesiąść się z jednego samolotu do drugiego, lecz na lotnisko nie dotarł i nie dawał żadnych znaków życia. Wiadomo było także, że w Moskwie na lotnisku Szeremietiewo 2 przeszedł odprawę paszportową. Na lotnisku bez skutku czekali na niego kierowca metropolity moskiewskiego abp. Tadeusza Kondrusiewicza i dwóch księży. Biskup ostatecznie został odnaleziony przez polskich dyplomatów. To oni poinformowali prasę, że biskup zameldował się w poniedziałek wieczorem w hotelu Novotel, znajdującym się w pobliżu międzynarodowego lotniska Szeremietiewo 2. Agencja Reuters doniosła, że hierarcha udał się do hotelu Novotel dlatego, że źle się poczuł i nie wiedział, że jest poszukiwany. Według doniesień z tamtego czasu całe to wydarzenie wyjaśniono komplikacjami z transportem lub nieporozumieniem związanym z organizacją podróży. Nie wytłumaczono jednak, dlaczego z biskupem utracono kontakt; dlaczego został odnaleziony po trzech dniach. Całą sprawę wyciszono. Sugerowano, że nie doszło do żadnych poważnych wydarzeń, a zaginięcie było bardziej wynikiem niefortunnych okoliczności niż celowego działania. Do dnia dzisiejszego nie wiemy, co faktycznie się stało. Możemy się jedynie domyślać, że celowo uniemożliwiono wizytę biskupa z Elbląga, by zakłócić uroczystości religijne. Pokazano w ten sposób właściwe miejsce katolikom w Rosji. Był to znak, że mają się trzymać wyznaczonej im przez władze roli wyznania, które nie może pretendować do rządu dusz w Rosji. Pokazano też, że katoliccy biskupi znajdują się pod ścisłą kontrolą państwa.

Wydalenie biskupa Mazura

Następnym wydarzeniem, na które należy zwrócić uwagę, było wydalenie biskupa Jerzego Mazura z Rosji w 2002 roku. Było ono jednym z kluczowych momentów w napiętych relacjach między Kościołem katolickim a Rosyjskim Kościołem Prawosławnym i władzami rosyjskimi. Oto podstawowe fakty. Biskup Jerzy Mazur, ordynariusz diecezji św. Józefa w Irkucku, został 19 kwietnia 2002 roku zatrzymany na lotnisku w Moskwie po powrocie z Polski. Rosjanie odmówili mu prawa wjazdu do kraju i cofnęły wizę, formalnie argumentując, że znajdował się on na czarnej liście osób, którym zakazano wjazdu do Rosji. Decyzja ta nie została szczegółowo uzasadniona przez władze rosyjskie, co wzbudziło duże kontrowersje i podejrzenia o polityczne podłoże tego kroku. Wydalenie biskupa Mazura było interpretowane jako część szerszego problemu w stosunkach między Watykanem a Rosją, szczególnie w kontekście oskarżeń o prozelityzm i ekspansję Kościoła katolickiego na terenach postrzeganych jako tradycyjnie prawosławne. Patriarchat moskiewski i część rosyjskich elit politycznych były niezadowolone z aktywności Kościoła katolickiego w Rosji, zwłaszcza po utworzeniu w lutym 2002 roku czterech nowych diecezji katolickich na terenie Rosji. Wydalenie biskupa Mazura spotkało się z krytyką ze strony Watykanu, a także międzynarodowej opinii publicznej. Stolica Apostolska wyraziła swoje zaniepokojenie tą sytuacją i dążyła do dialogu z władzami rosyjskimi, aby rozwiązać problem. Ostatecznie biskup Mazur nigdy nie powrócił do pełnienia funkcji w Rosji, a diecezja w Irkucku musiała działać bez swojego biskupa. Ten incydent znacząco wpłynął na katolicko-prawosławne relacje w Rosji, a także na stosunki Watykanu z Moskwą, co jeszcze bardziej skomplikowało dialog ekumeniczny i polityczny między Kościołami. Decyzja o wydaleniu biskupa Mazura wywołała protesty zarówno w Polsce, jak i w Watykanie. Polski rząd próbował interweniować dyplomatycznie, aby umożliwić powrót biskupa do jego diecezji. Watykan również wyraził swoje niezadowolenie z decyzji władz rosyjskich, uznając je za akt wrogości wobec Kościoła katolickiego. Papież Jan Paweł II wielokrotnie apelował o poprawę relacji między katolikami a prawosławnymi i o respektowanie praw katolików w Rosji.

Zatrzymanie metropolity Kondrusiewicza

W 2020 roku arcybiskup Tadeusz Kondrusiewicz znalazł się w centrum wydarzeń związanych z protestami przeciwko reżimowi Aleksandra Łukaszenki na Białorusi. Propagandzista Anton Kass w 2020 roku tak to interpretował:

„Tadeusz Kondrusiewicz opuścił Rosję w 2007 roku i został arcybiskupem mińsko-mohylewskim. Oskarżył on białoruskie kierownictwo o »rozlew krwi, tysiące zatrzymanych i ciężko pobitych cywilów« oraz o popełnienie »ciężkiego grzechu«. Określił Aleksandra Łukaszenkę mianem »oszusta«. Arcybiskup »jeździł do Polski i otrzymywał rady, jak zniszczyć kraj«”.

W sierpniu 2020 roku, po krytyce brutalnych działań rządu wobec protestujących, Kondrusiewiczowi, który przebywał z wizytą w Polsce, odmówiono wjazdu na Białoruś, co wywołało międzynarodowe oburzenie. 31 sierpnia 2020 roku nie został wpuszczony na teren Białorusi. Uczyniono to demonstracyjnie. Na przejściu granicznym, gdy arcybiskup powracał do Polski, anulowano mu paszport. Arcybiskup w tym czasie mieszkał w Polsce. Nie występował publicznie. Czekał na rozwój wypadków. O jego losie miały zdecydować rozmowy dyplomatyczne między Stolicą Apostolską a rządem w Mińsku. Papież Franciszek wysłał do Mińsku abp. Claudia Gugerottiego, który 17 grudnia spotkał się z prezydentem Aleksandrem Łukaszenką. W efekcie tych rozmów jeszcze w tym samym miesiącu władze białoruskie ostatecznie zezwoliły na powrót arcybiskupa do Mińska. Warto przypomnieć, że arcybiskup Tadeusz Kondrusiewicz to ważna postać Kościoła katolickiego na terenach Rosji i Białorusi, która odegrała kluczową rolę w odradzaniu się katolicyzmu w byłym Związku Radzieckim po upadku komunizmu. Jego działalność w Rosji, zwłaszcza w latach 1991-2007, była pełna sukcesów w budowaniu katolickich struktur. W 1991 roku papież Jan Paweł II mianował Kondrusiewicza administratorem apostolskim katolików z europejskiej części Rosji. Był to czas po upadku Związku Radzieckiego, kiedy otworzyły się możliwości odrodzenia życia religijnego na tych terenach. Jako administrator apostolski, a później arcybiskup Moskwy Kondrusiewicz miał za zadanie odbudowę Kościoła katolickiego w Rosji. Do jego zadań należało nie tylko organizowanie duszpasterstwa i odbudowa zniszczonych lub zamkniętych kościołów, ale także zapewnienie przestrzeni katolickim wiernym, których liczba była niewielka w porównaniu z dominującym prawosławiem. W czasie swej posługi w Moskwie arcybiskup Kondrusiewicz starał się budować relacje z władzami państwowymi oraz z Rosyjskim Kościołem Prawosławnym. Jego praca była jednak trudna ze względu na podejrzenia ze strony władz i Cerkwi, które obawiały się rozprzestrzeniania się katolicyzmu na terenach tradycyjnie prawosławnych. Często pojawiały się oskarżenia o prozelityzm, czyli próby nawracania prawosławnych na katolicyzm, co było źródłem napięć w relacjach między Kościołem katolickim a Cerkwią. W 2007 roku arcybiskup Kondrusiewicz został przeniesiony z Moskwy do stolicy Białorusi, Mińska, gdzie objął urząd arcybiskupa metropolity Mińska i Mohylewa. Zmiana ta była postrzegana przez niektórych obserwatorów jako efekt trudnych relacji z rosyjskimi władzami i Cerkwią, choć oficjalnie Watykan nie podał szczegółowych powodów tej decyzji. Kondrusiewicz sam przyznał, że odczuwał smutek z powodu opuszczenia Rosji, gdzie przez wiele lat pracował nad odbudową Kościoła katolickiego.

List metropolity Cyryla

Władze państwowe w Rosji milczały na temat pojawienia się diecezjalnych struktur Kościoła katolickiego i obsadzenia ich przez duchownych polskiego pochodzenia. Natomiast patriarchat Moskwy jednoznacznie postrzegał obecność polskich biskupów i księży jako zagrożenie dla jedności religijnej w Rosji, gdzie prawosławie ma silną pozycję historyczną i kulturową. Zareagowano zgodnie z duchem tradycyjnej moskiewskiej teokracji, sprawę dotyczącą utworzenia struktur Kościoła katolickiego interpretując jako naruszenie zarówno interesów władzy świeckiej, i jak władzy religijnej.

Zostało to potwierdzone w specjalnym dokumencie pt. „Prozelityzm katolicki wśród prawosławnej ludności Rosji” z 25 czerwca 2002 roku. Jego autorem był metropolita Cyryl, będący wówczas przewodniczącym Wydziału Zewnętrznych Kontaktów Kościelnych Patriarchatu Moskiewskiego (obecnie jest patriarchą Moskwy i Wszechrusi). Formalnie był to list wystosowany do Watykanu oraz do przewodniczącego Konferencji Biskupów Katolickich Rosji, arcybiskupa Tadeusza Kondrusiewicza. Był to raport opisujący dzielność Kościoła katolickiego w Rosji. Treść tego listu dotyczyła napięć, jakie zaistniały między Rosyjskim Kościołem Prawosławnym a Kościołem katolickim. Metropolita Cyryl wyrażał w nim swoje obawy i niezadowolenie w związku z działalnością Kościoła katolickiego na terenie Rosji, która w jego opinii była postrzegana jako forma prozelityzmu. W szczególności oburzyło go tworzenie nowych struktur kościelnych i rozwój diecezji katolickich na terenach tradycyjnie prawosławnych. Wzbudziło to w patriarchacie moskiewskim podejrzenia o próbę nawracania prawosławnych wiernych na katolicyzm. List metropolity Cyryla był reakcją na przekształcenie przez Watykan w lutym 2002 roku administratur apostolskich w Rosji w pełnoprawne diecezje katolickie, co zostało odebrane jako prowokacja i ingerencja na terytorium kanonicznym Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego. To wydarzenie doprowadziło do zaostrzenia stosunków między Kościołem katolickim a Cerkwią prawosławną w Rosji. Metropolita Cyryl pisał:

„Kwestia prozelityzmu katolickiego na terytorium kanonicznym Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego jest jedną z najpoważniejszych przeszkód w poprawie stosunków między oboma Kościołami. Prozelityzm katolików wśród tradycyjnie prawosławnej ludności Rosji i innych krajów Wspólnoty Niepodległych Państw dewaluuje stosunek Kościoła rzymskokatolickiego do Kościoła prawosławnego jako »Kościoła siostrzanego«, jak to określił Sobór Watykański II. Przedstawiciele Watykanu i hierarchii katolickiej działający w Rosji często deklarują swoje »braterskie« uczucia wobec prawosławnych. Rzeczywisty stan rzeczy wskazuje jednak na coś przeciwnego. Problem prozelityzmu pogłębia fakt, że strona katolicka całkowicie zaprzecza jego istnieniu, interpretując termin »prozelityzm« jako zwabianie ludzi z jednej wspólnoty chrześcijańskiej do drugiej za pomocą nieuczciwych metod (np. przekupstwa). Jednocześnie twierdzi się, że Ewangelia jest głoszona wśród »niewierzących, nieochrzczonych« ludzi, którzy przychodzą do katolickich kościołów, korzystając ze swojej wolności wyboru religii, która im odpowiada. Często zadawane pytanie ze strony katolików brzmi: »Czy dla tych ludzi lepiej jest pozostać ateistami, niż zostać katolikami?«. Prowadząc właśnie działalność kaznodziejską, misyjną w Rosji, a nie tylko posługując swojej tradycyjnej trzodzie (Polakom, Litwinom, Niemcom), katolicy często odwołują się do samej »misyjnej natury Kościoła«, do przykazania danego przez Zbawiciela o głoszeniu Ewangelii: »Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego« (Mt 28,19)”.

Cyryl wskazał szereg zastrzeżeń do działalności rosyjskiego duchowieństwa katolickiego. Na pierwszym miejscu wskazał fakt, że „katoliccy księża, którzy, jak zobaczymy poniżej, przyjeżdżają głównie z zagranicy, nie głoszą kazań na jakimś nieokreślonym »terytorium misyjnym« i nie głoszą kazań wśród pogańskiej lub niereligijnej populacji. Przyjeżdżają do kraju o tysiącletniej kulturze chrześcijańskiej, przesiąkniętej prawosławnymi tradycjami. Dlatego sam fakt prowadzenia misji katolickiej tutaj, wśród miejscowej ludności, która nie ma żadnych historycznych ani kulturowych związków z Kościołem katolickim, obecność katolickich misjonarzy na rosyjskiej ziemi rodzi zupełnie naturalne pytanie: czy katolicy uważają Cerkiew prawosławną za Kościół? A jeśli tak, to ich działalność jest prowadzona wbrew słowom apostoła Pawła: »Usiłowałem bowiem głosić Ewangelię jedynie tam, gdzie imię Chrystusa było już znane, aby nie budować na fundamencie położonym przez kogoś innego« (Rz 15,20)”.

Według Cyryla czymś oczywistym jest, że „celem katolickiej misji w Rosji i innych krajach WNP jest ludność tradycyjnie prawosławna. Ludzie ci zostali siłą oderwani od swoich prawosławnych korzeni przez dziesięciolecia bezbożnego reżimu, ale nie wszystkich można nazwać niewierzącymi lub ateistami. Wielu z nich jest na rozdrożu, w trakcie duchowych poszukiwań, ale jak pokazuje praktyka, większość zwraca się ku wierze ojców, znajdując swoją duchową drogę w prawosławiu. Nie sposób zaprzeczyć najgłębszej więzi duchowej, kulturowej i historycznej naszego narodu z prawosławiem. Zastanawiające jest to, że katolicy, którzy sami należą do Kościoła, w którym pojęcie tradycji jest jedną z podstawowych koncepcji, swoimi działaniami kwestionują tradycyjny charakter prawosławia w Rosji. Dla wielu z nich Rosja jest polem misyjnym, służącym »ewangelizacji« miejscowej ludności. Innymi słowy, postawa Kościoła rzymskokatolickiego wobec Rosji nie różni się wiele od postawy różnego rodzaju sekciarzy, którzy próbują »chrystianizować« postsowiecką przestrzeń, dążąc do stworzenia tu swoistego »rynku religijnego«, na którym organizacje religijne występują jako konkurenci, walczący o »konsumenta«. Wynikająca z tego logika jest jasna: rację ma ten, kto jest większy, potężniejszy, kto pierwszy zajął określony »sektor rynku«”.

Przykładem takiej działalności miał być biskup Jerzy Mazur. Oto jak został on scharakteryzowany:

„Urodził się w Polsce w 1953 roku, a do nowicjatu werbistów wstąpił w 1972 roku. Tam też ukończył seminarium duchowne. W latach 1980-1982 przyszły biskup studiował misjologię na Uniwersytecie Gregoriańskim w Rzymie. Od 18 maja 1999 roku administrator apostolski Syberii Wschodniej. Dekretem papieskim z 10 listopada 2000 roku został również mianowany administratorem apostolskim prefektury Karafuto – tak nazywała się wyspa Sachalin w czasie japońskiej okupacji. Jest to rażący brak szacunku dla terytorialnej integralności Federacji Rosyjskiej. Dzięki misyjnemu przygotowaniu i postawie samego biskupa Jerzego Mazura podległe mu duchowieństwo prowadzi szeroko zakrojoną działalność misyjną na terenie Syberii Wschodniej i Dalekiego Wschodu. Z tych właśnie regionów nieustannie docierają informacje o katolickim prozelityzmie. W szczególności w 2000 roku oburzenie wyznawców prawosławia na Kamczatce wywołały prowokacyjne wypowiedzi katolickiego księdza Jarosława Wiszniewskiego, jednego ze współpracowników biskupa Jerzego Mazura, skierowane pod adresem Cerkwi prawosławnej, wygłoszone w lokalnej telewizji, w szczególności to, że »nie wiadomo, w jakim wyznaniu Ruś została ochrzczona, w prawosławiu czy katolicyzmie«. Poniższy przypadek otwartego prozelityzmu na Kamczatce wiąże się z imieniem tego katolickiego księdza. W marcu 2000 roku mieszkańcy dzielnicy miasta Pietropawłowsk Kamczacki zwrócili się z listem do biskupa Pietropawłowska i Kamczatki Ignacego. W liście napisano, że dwie kobiety, występujące w imieniu Kościoła katolickiego i księdza Jarosława Wiszniewskiego, odwiedzały mieszkania mieszkańców tego obszaru. Oferowały mieszkańcom darmową literaturę katolicką i wrzucały do skrzynek pocztowych ręcznie pisane katolickie modlitwy, w tym Modlitwę św. Franciszka”.

10 lipca 2002 roku pojawił się list otwarty metropolity Tadeusza Kondrusiewicza do metropolity Cyryla. List w grzecznej formie odrzucił przytoczone wyżej oskarżenia Cyryla.

Rosyjskie terytorium kanoniczne

Jak widzimy, w Rosji zaczęto kampanię dezinformacyjną mającą na celu wzbudzenie obaw wobec polskich księży katolickich, którzy mieli rzekomo ignorować istnienie tzw. rosyjskiego terytorium kanonicznego. Jest to obszar, gdzie ma dominować prawosławie i nie wolno szerzyć misji. Upadek Związku Radzieckiego zastał Kościół w znacznym stopniu osłabionym. Liczba wiernych regularnie uczestniczących w obrzędach jest nadal stosunkowo niewielka. Ocenia się, że ok. 15-20% obywateli Federacji Rosyjskiej, która liczy 140 milionów, uważa się za prawosławnych. Polscy duchowni mieli być najpoważniejszą z przeszkód na drodze rozwoju dialogu między prawosławiem i katolicyzmem. Rosyjskie oskarżenia wobec Polski o szerzenie prozelityzmu mają swoje korzenie w złożonej historii politycznej i religijnej relacji między tymi krajami. Prozelityzm, czyli aktywne nawracanie ludzi na swoją religię, jest często traktowany przez autorytarne rządy jako forma kulturowego zagrożenia lub politycznego wpływu z zewnątrz.

Tło historyczne

Relacje między Polską a Rosją, zarówno w kontekście politycznym, jak i religijnym, były napięte przez stulecia. Polska jako państwo katolickie miała długą historię wpływów w regionie, który obecnie obejmuje Białoruś, Ukrainę i Litwę – obszary o prawosławnym dziedzictwie religijnym, które na przestrzeni wieków były pod władzą zarówno Polski, jak i Rosji. Wielkie Księstwo Litewskie, które połączyło się z Polską na mocy unii lubelskiej (1569), było pierwotnie obszarem o przewadze ludności prawosławnej, ale po unii religijnej z Rzymem w 1596 roku (unia brzeska) część prawosławnych przeszła na katolicyzm w formie greckokatolickiej. W okresie I Rzeczypospolitej Polska była również aktywna w promowaniu katolicyzmu na tych terenach. To wywoływało niechęć Rosji, która postrzegała się jako obrończyni prawosławia i zwolenniczka jedności wschodniego chrześcijaństwa.

Cerkiew prawosławna i Kościół katolicki

Rosyjski Kościół Prawosławny odgrywa kluczową rolę w rosyjskiej tożsamości narodowej i jest blisko związany z władzą państwową. W tym kontekście wszelkie działania, które mogą być postrzegane jako katolicki prozelityzm, są traktowane jako zagrożenie dla jedności religijnej i kulturowej Rosji. Władze rosyjskie od lat oskarżają różne instytucje religijne, w tym Kościół katolicki, o próbę nawracania prawosławnych, zwłaszcza na spornych terenach, takich jak Krym czy wschodnia Ukraina.

Polska jako ośrodek katolicki w Europie Środkowo-Wschodniej

Polska, będąc krajem o silnych korzeniach katolickich, jest często postrzegana przez Rosję jako kulturalny i religijny przeciwnik, szczególnie w kontekście rywalizacji o wpływy w Europie Wschodniej. Wspieranie katolicyzmu, wolności religijnej i demokratycznych wartości w regionie jest postrzegane przez władze rosyjskie jako forma ingerencji w wewnętrzne sprawy Rosji i jej sąsiadów. W kontekście geopolityki oskarżenia Rosji wobec Polski są elementem szerszej narracji o zagrożeniu ze strony Zachodu. Rosja wykorzystuje retorykę obrony przed zagranicznymi wpływami, by wzmacniać swoją pozycję wewnątrz kraju i legitymizować swoją agresywną politykę zagraniczną. Oskarżanie Polski o prozelityzm może być także próbą podważenia moralnej legitymacji polskich działań wspierających Ukrainę w jej walce o niepodległość. Kościół katolicki w Polsce, choć ma silne związki z państwem i społeczeństwem, nie prowadzi aktywnych działań prozelitycznych na terenie Rosji ani w krajach o prawosławnej większości. Współczesne zarzuty Rosji dotyczące polskiego prozelityzmu mają bardziej polityczny charakter, niż są rzeczywistymi oskarżeniami o nawracanie na wiarę katolicką. Oskarżenia te służą przede wszystkim jako element budowania negatywnego wizerunku Polski w rosyjskich mediach i polityce zagranicznej oraz na wewnętrzny użytek Rosji. Chodzi o utrwalenie zbitki pojęciowej: katolik Polak, prawosławny Rosjanin.

Zakończenie

Rosyjskie oskarżenia wobec Polski o szerzenie prozelityzmu są wynikiem historycznych napięć religijnych i politycznych, a także obecnej sytuacji geopolitycznej. Choć w przeszłości Polska rzeczywiście miała spore wpływy religijne na wschodnich terenach, dzisiejsze oskarżenia są w dużej mierze częścią propagandowej narracji, która stara się przedstawiać Polskę jako zagrożenie dla rosyjskiej tożsamości kulturowej i religijnej. Te działania będą się nasilać, w miarę jak sytuacja w Rosji będzie się komplikować. Rosyjska Cerkiew, blisko związana z państwem rosyjskim, obawia się nie katolickiego prozelityzmu, czyli prób nawracania prawosławnych wiernych na katolicyzm, szczególnie na terenach tradycyjnie prawosławnych, lecz wzrostu liczby katolików oraz działalności Kościoła katolickiego na postradzieckich terenach. Rozwój Kościoła katolickiego jest postrzegany przez władze rosyjskie i prawosławnych biskupów jako zagrożenie dla dominującej pozycji prawosławia w Rosji, a tym samym reżimu Putina. Kościół katolicki, mimo że nie stanowi poważnego zagrożenia, jeśli chodzi o liczebność, jest postrzegany przez Rosję jako nośnik obcych, zachodnich wartości.

 

Marek Melnyk

COMMENTS

WORDPRESS: 0
DISQUS: