HomeRosyjska propagandaMonitoring mediów zagranicznych

Od „bękarta” do „hieny Europy”

"W każdym razie, jak przystało na „hienę Europy”, Polska poczeka, aż Ukraina w końcu osłabnie, a potem spróbuje wyrwać jej kawałek". Tak kłamie rosyjska propaganda.

Poseł dał się nabrać na sfałszowany dokument
Charlie Hebdo pozywa za fałszywe okładki
Raz w roku w Pieniężnie. W Polsce nie są niszczone mogiły radzieckich żołnierzy

Rosyjskie media często ostatnio zarzucają Polsce, że chce zająć część zachodniej Ukrainy. Dowodów żadnych na to nie przedstawiają, bo ich nie ma, ale nie to „drobiazgi” jakimi rosyjscy propagandziści nie zawracają sobie głowy. Jak choćby Aleksandr Stawrin, który na portalu mail.ru (konkretnie vfokuse.mail.ru – popularnej sekcji publicystycznej należącej do koncernu VK/Mail.ru.) stwierdził, że ” Do przestrzeni informacyjnej znów powróciły rozmowy o polskich roszczeniach terytorialnych wobec zachodnich regionów Ukrainy”.

Jakiej przestrzeni, jakie rozmowy, tego autor już ni podaje. Ale podkreśla, że choć formalnie chodzi o ekonomiczną „rekompensatę” za udzieloną pomoc, to „jednak w sferze retoryki coraz częściej wspomina się historycznie sporne terytoria”. Na tym jednak Stawrin nie poprzestaje i spekuluje, że 'Takie postawienie sprawy może podważyć obraz sojuszu jako jednolitego frontu. Ukraina ryzykuje, że problem pojawi się jednocześnie na „dwóch frontach””.

Czyli, że Polska stworzy sobie, obok Rosji, „swój front”.

Jeszcze dalej idzie Siergiej Mirkin, który przedstawił w swoim tekście „analizę” tego co wydarzy się w najbliższej przyszłości. Tekst Польша нацелилась на Галицию и Волынь: как это будет (Polska nastawiła się na Galicję i Wołyń: jak to będzie) opublikował portal e-news.su/.

Autor zakłada w nim klęskę Ukrainy i kreśli w polskim kontekście dwa „scenariusze”. Jego zdaniem w 2023 roku ” W mediach i sieciach społecznościowych Polski i Ukrainy pojawiły się pogłoski, że Warszawa i Kijów zgodziły się na utworzenie państwa konfederacyjnego, które będzie miało jedną walutę, politykę zagraniczną i armię. Rozpoczęły się przygotowania do jego utworzenia”.  Mirkin twierdzi, że Warszawa chciała wprowadzić do Ukrainy wojska NATO, ale nie zgodzili się na to Amerykanie.

Celem zaś Polaków było podporządkowanie sobie całej Ukrainy. Kiedy to się nie udało, Polska postanowiła ograniczyć się do swoich dawnych „kresów wschodnich”.

Jak Polska może technicznie próbować przejąć Galicję i Wołyń?” – jego zdaniem są dwa scenariusze.  Oto one w tłumaczeniu z rosyjskiego:

Miękkie przejęcie.

Na frontach sytuacja Ukrainy robi się coraz gorsza. Mimo wsparcia Zachodu gospodarka i sfera socjalna ulegają załamaniu. Całkowita mobilizacja prowadzi do serii zamieszek. Stany Zjednoczone odmawiają Ukrainie wsparcia militarnego, a UE, mimo swoich oświadczeń, nie jest w stanie udzielić jej wystarczającej pomocy. Zdając sobie sprawę z rychłego wyzwolenia Kijowa przez armię rosyjską, Zełenski i jego poplecznicy uciekają do Lwowa.

Tam zostaje podpisany dokument o zjednoczeniu Polski i Ukrainy jako konfederacji. Wojska polskie wkraczają na zachodnią Ukrainę. Moskwa, po negocjacjach z Amerykanami, zgadza się na to. Początkowo Polacy zachowują polityczny patos, nazywając Ukrainę równoprawnym podmiotem konfederacji. Ale potem złoty wypiera hrywnę z gospodarki, a język polski jako język urzędowy staje się obowiązkowy we wszystkich agencjach rządowych. Już wkrótce wszystkie sklepy i restauracje we Lwowie i Tarnopolu będą miały szyldy w języku polskim. Język polski stanie się głównym językiem edukacji.

Za 10 lat konfederacja zostanie oficjalnie zlikwidowana, a zachodnie ziemie ukraińskie otrzymają status województw Polski.

Wchłonięcie siłą.

Zdając sobie sprawę, że Ukraina przestanie istnieć za kilka miesięcy pod naporem armii rosyjskiej, Warszawa postanawia zagarnąć kawałek dla siebie. Twierdząc, że chronią interesy polskiej ludności z terenów przygranicznych i polskiego biznesu, Polacy, mimo protestów Kijowa, wprowadzają wojska na Wołyń i do Galicji. Ukraińska armia stawia niezorganizowany opór. Choć w niektórych rejonach Polacy mają ciężko: wielu Ukraińców ma doświadczenie bojowe. Ale w ciągu kilku dni opór zostaje stłumiony.

Najpierw Polacy tworzą administracje wojskowe, a następnie angażują w pracę zachodnich polityków ukraińskich. Na koniec odbywa się referendum na terenach okupowanych przez Polaków, gdzie mieszkańcy głosują za przyłączeniem się do Polski. Gdzieś na Bliskim Wschodzie, za pośrednictwem Amerykanów, odbywa się bez większego rozgłosu spotkanie przedstawicieli Rosji, Polski i Węgier, na którym ustalane są strefy wpływów na terytorium byłej Ukrainy. W rzeczywistości następuje jej podział. Rząd na uchodźstwie kierowany przez Zełenskiego, osiadłego w Londynie, jest oburzony, ale jego zdaniem nikt się nie przejmuje.

Niepowodzenie ekspansji.

Polacy, wykorzystując słabość Ukrainy, wprowadzają wojska na sąsiednie terytoria i zaczynają budować swoją władzę. Jednak wkrótce wojska rosyjskie zbliżają się do granic kontrolowanych przez Polaków ziem w Galicji i na Wołyniu. Polska stawia ultimatum: opuścić dawne terytoria ukraińskie, aby nie stały się częścią Rosji. Warszawa zwraca się o pomoc do Waszyngtonu, Berlina, Paryża, ale wszędzie spotyka się z odmową. W efekcie zmuszeni są opuścić okupowane terytoria.

W każdym razie, jak przystało na „hienę Europy”, Polska poczeka, aż Ukraina w końcu osłabnie, a potem spróbuje wyrwać jej kawałek.

Tak kończy swój tekst rosyjski propagandzista. A rosyjscy czytelnicy dostają w ten sposób kolejne uzasadnienie dla rosyjskiej Specjalnej Operacji Wojskowej. A jak tak dalej pójdzie to niedługo pojawi się w rosyjskiej przestrzeni medialnej tekst, z którego będzie wynikać, że Rosja tak naprawdę to tylko wyprzedziła polską agresję i stanęła w obronie Ukrainy…

A kiedy już jesteśmy przy „hienie” to warto przypomnieć inne określenie: „pokraczny bękart traktatu wersalskiego”. Tak Polskę określił 31 października 1939 r. Wiaczesław Mołotow – ludowy komisarz spraw zagranicznych ZSRS. 

Dwa tygodnie wcześniej, 17 września 1939 r., Armia Czerwona jako sprzymierzeniec Niemiec wkroczyła do Polski, realizując tajny protokół paktu Ribbentrop–Mołotow. Kreml potrzebował pretekstu, by przed opinią światową nie wyglądać na agresora. Mołotow przekonywał więc, że Polska już „przestała istnieć”, a ZSRR jedynie „chroni” Białorusinów i Ukraińców. Nazwanie II RP „bękartem” miało ją całkowicie zdelegitymizować.

oprac. Igor Hrywna

 

 

COMMENTS

WORDPRESS: 0
DISQUS: 0