Ulubionym straszakiem części rosyjskich mediów jest straszenie Ukraińców Polską. Według rosyjskiej propagandy Rzeczpospolita chce zająć zachodnią część Ukrainy. Teraz Rosjanie wypuścili kolejną fałszywkę z większą liczbą chętnych na ukraińskie terytoria i bogactwa.
Schemat jest standardowy dla rosyjskiej dezinformacji. Najpierw pojawia się fałszywa informacja na Telegramie, potem rozpowszechniają ją w sieci tradycyjne media. I tak było tym razem.
Na jednym z rosyjskich profili na Telegramie (Mash) pojawiła się informacja, że „Kraje europejskie opracowały plan okupacji terytorium Ukrainy – mający na celu przejęcie złóż mineralnych, logistyki i dostępu do morza. Organizatorem są Siły Zbrojne Francji, a celem jest zwrot pieniędzy przekazanych Kijowowi.
” Chodzi tutaj o „koalicję chętnych”. Na dowód zamieszczono mapę zatytułowaną „Les forces conjointes de „Coalition de Volontaires” (Zjednoczone Siły „Koalicji Chętnych”) z 16 kwietnia 2025 r.
Miała być ona wykradziona przez rosyjskich hakerów z grupy KillNet w wyniku włamania się do sieci lokalnego biura Sił Zbrojnych Francji. Znajduje się na niej plan rozmieszczenia kontyngentu wojsk zagranicznych na terytorium Ukrainy. W rogu widnieje nazwisko osoby odpowiedzialnej za ten plan – ówczesnego szefa Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych Francji, generała Thierry’ego Burkhardta.
To jednak nie wszystko, bo zdaniem profilu Mash rosyjscy hakerzy mieli też zdobyć protokoły z tajnych spotkań „Koalicji Chętnych”, z których ma wynikać, że wojska co najmniej czterech krajów wejdą na terytorium Ukrainy. To Francja, Wielka Brytania, Polska i Rumunia.
I tak Francja ma zająć i eksploatować surowce mineralne w obwodach żytomierskim, charkowskim i sumskim. Ma tam znajdować się właściwie wszystko, bo: ropa naftowa, gaz, węgiel, złoto, uran, tytan, żeliwo i nikiel, które zresztą, jak twierdzą Rosjanie i tak zostały już sprzedane Trumpowi. Wielka Brytania ma kontrolować wszystkie węzły logistyczne, transport i przeładunki.
A co dostaną Bukareszt i Warszawa? Ano otrzymują terytoria, które graniczy z Polską i Węgrami (tak w tekście) oraz obwód odeski.
Zdaniem rosyjskich dezinformatorów na teren Ukrainy wkroczy około 50 tys. żołnierzy, a operacja zostanie oficjalnie przedstawiana opinii publicznej jako „wprowadzenie sił pokojowych w ramach gwarancji bezpieczeństwa”. Ma to Zdaniem Mash, „koalicja chętnych” planuje również uzyskać na to wszystko zgodę w Rosji.
Tę dezinformację powtórzyło potem wiele rosyjskich mediów (Lenta.ru, Gazeta.ru, Rossijska Gazeta, Komsomolska Prawda, czy URA.RU ).
Prawdziwe w tym wszystkim jest to, że taka rosyjska hakerska grupa Killnet faktycznie kiedyś istniała. Największą aktywność przejawiała w latach 2022-2023. Celem jej ataków była między innymi Polska. Jednak nie osiągnęła jakiś specjalnych sukcesów. Okazywało się nawet, że były to po prostu przechwałki.
Wiosną 2022 KillNet chwalił się „wyciekiem 20 GB danych” z Polskiej Agencji Inwestycji i Handlu. Okazało się, że były ogólnodostępne pliki ze strony PAIH, bez wrażliwych danych. W lipcu udało się im czasowo wyłączyć strony internetowe kilku komend wojewódzkich, ale bez naruszenia sieci wewnętrznych.
Rok później rosyjscy hakerzy pochwalili się włamaniem do systemów Grupy Azoty i kradzieżą danych pracowników. Azoty przyznały, że jej systemy bezpieczeństwa odnotowały wzmożone próby ataków, ale Grupa zaprzeczyła, że doszło do ich złamania. KillNet atakował też bezskutecznie systemy informatyczne polskich lotnisk.
Później, pod koniec 2023 roku, KillNet zniknął i pojawił się ponownie w 2025 roku. W maju rosyjscy hakerzy poinformowali, że „zhakowali” ukraiński system śledzenia dronów. Było to mocno promowane przez rosyjskie media, ale nie zostało to potwierdzone przez niezależnych analityków.
„Mnogość relacji z niedawnej aktywności Killnet w rosyjskich mediach mogą sugerować, że jest to kolejny przykład rosyjskiej operacji informacyjnej w związku z trwającymi próbami negocjacyjnymi między USA, Rosją i Ukrainą” – czytamy w tekście Russian hacker group Killnet returns with new identity (to serwis informacyjny o cyberbezpieczeństwie, technologiach i polityce).
„Mapa zawiera angielskie terminy, a nawet błąd ortograficzny (słowo „Belarus” zapisano jako „Biélarus”). Źródła Intelligence Online w biurze prezydenta Francji i wśród wysokich rangą wojskowych stwierdziły, że dokument jest prymitywnym fałszerstwem, a włamanie nigdy nie miało miejsca.” – czytamy z kolei w tekście
zamieszczonym na portalu IntelligenceOnline (to płatny, skierowany do profesjonalistów, serwis śledczy specjalizujący się w publikacjach dotyczących służb specjalnych).
„Chociaż Killnet odniósł pewne udowodnione sukcesy, głównie w atakach typu denial-of-service (DDoS), przyznał się również do ataków, które nie miały miejsca lub zostały przeprowadzone przez innych hakerów. Publikacja fałszywej mapy świadczy jednak o uporczywości działań hakerów i może wskazywać, że grupa wkracza obecnie na pole wojny informacyjnej.” – pisze autor tekstu Pierre Gastineau.
Przypomnijmy na koniec, że zarówno polski rząd jaki prezydent w sposób stanowczy wykluczyli możliwość wysłania w ramach „koalicji chętnych” polskich żołnierzy do Ukrainy.
Igor Hrywna
COMMENTS