HomeDesignBuilding

Uporządkujmy przeszłość w imię przyszłości

Olsztyn – za sprawą zorganizowanego w Olsztynie Campusu Polska – stał się miejscem międzynarodowego skandalu dyplomatycznego. W ramach wspomnianego wy

How small house plans are making the world a better place
Uratowaliśmy Europę
Why rent houses should be 1 of the 7 deadly sins

Olsztyn – za sprawą zorganizowanego w Olsztynie Campusu Polska – stał się miejscem międzynarodowego skandalu dyplomatycznego. W ramach wspomnianego wydarzenia odbyło się spotkanie jego uczestników z zaproszonymi gośćmi, szefami MSZ Polski i Ukrainy: Radosławem Sikorskim oraz Dmytro Kułebą. W czasie tego spotkania zapytano ukraińskiego ministra o ekshumacje ofiar rzezi wołyńskiej. Minister Kułeba odpowiadając – zamiast wskazać przyczyny braku pochówków Polaków zamordowanych w 1943 roku na Wołyniu – zaczął mówić o akcji „Wisła”, stwierdzając, iż doprowadziła ona do tego, że „ci wszyscy Ukraińcy zostali przymusowo wygnani z terytoriów ukraińskich, żeby zamieszkać tutaj, między innymi w Olsztynie”. Minister Sikorski – siedzący obok – nie zareagował na to, co padło z ust jego ukraińskiego kolegi. A powinien był przewidzieć bieg wypadków i skorygować jego błędy. Możliwe, że gdyby wykazał się refleksem, to słowa ministra Kułeby nie wywołałyby w Polsce tak wielkiej fali niezadowolenia, a rosyjska propaganda wojenna nie wykorzystałaby ich, by siać zamęt i podział w stosunkach polsko-ukraińskich. W Moskwie bowiem – przywołując incydent w Olsztynie – ogłoszono kolejny dowód na ukraińskie dążenia do zaboru wschodnich ziem Polski! Strona ukraińska oficjalnie wyjaśniła sens tych słów 29 sierpnia 2024 roku. Uczynił to rzecznik ukraińskiej dyplomacji Heorhij Tychyj, który w specjalnym oświadczeniu stwierdził, że minister Kułeba „w odpowiedzi na pytanie jednej z uczestniczek młodzieżowego forum w Olsztynie (…) mówił o tysiącach Ukraińców, którzy w wyniku zbrodni reżimu komunistycznego, akcji »Wisła«, zostali przymusowo przesiedleni z terenów Polski, gdzie żyli w zwartej społeczności. Właśnie w tym duchu należy rozumieć jego słowa o »ukraińskich terytoriach« – czyli terytoriach Polski, na których Ukraińcy historycznie mieszkali w zwartej społeczności”.
Tyle strona ukraińska. Czujemy jednak, że w tych wyjaśnieniach czegoś brakuje, bo strona ukraińska powinna jeszcze doprecyzować przytoczone wyjaśnienia. Zróbmy to.

Prawda

Ustalmy zatem fakty, których nie podał minister Kułeba. I tak, w ramach akcji „Wisła” Ukraińców nie przesiedlano przymusowo z terenów należących do dzisiejszej Ukrainy! Deportowano ich z terenów należących do Polski. Była to więc deportacja wewnętrzna, ale Ukraińcom obecnie trudno jest to zrozumieć! Akcja „Wisła” zaczęła się w kwietniu 1947 roku. Ludność ukraińską wysiedlono z powiatów Lesko, Sanok, Przemyśl, Brzozów i Lubaczów. Były to tereny leżące w powojennych granicach Polski. Zamieszkiwało je około 630 tys. Ukraińców oraz Łemków (w Beskidzie Niskim i Sądeckim, aż po Pieniny). W 1944 roku, przed formalnym ustaleniem linii granicznej, PKWN podpisał porozumienie z Ukraińską Socjalistyczną Republiką Sowiecką (USRS) o wzajemnej ewakuacji ludności polskiej i ukraińskiej. Formalnie miała mieć ona dobrowolny charakter. W praktyce była to wymuszona wymiana. W pierwszym etapie wyjechało do ZSRR ok. 81 tys. osób.
Akcja „Wisła” była druga falą przesiedleń. Objęła ona tych, którzy chcieli pozostać w granicach Polski. Była to zatem typowa praktykowana w ZSRR czystka etniczna przeprowadzona polskimi rękoma. Ukraińców przesiedlano na tzw. Ziemie Odzyskane, czyli południowo-zachodnią część powojennej Polski. Osiedlano ich tak, by nie stanowili na nich więcej niż 10 proc. mieszkańców. Miało to doprowadzić do ich szybkiej asymilacji. Na Warmię i Mazury przesiedlono 55 tys. Ukraińców. Ale nie – jak twierdził ukraiński gość – do Olsztyna, lecz na peryferie ówczesnego województwa olsztyńskiego. Ukraińcy trafiali na wieś. Duża ich część mieszka w Olsztynie. Lecz wynika to z naturalnych procesów migracyjnych.

Zbrodnia jest zbrodnią

Zasadniczym błędem ministra Kułeby było porównanie dwóch nieprzystających do siebie wydarzeń: zbrodni wołyńskiej i akcji „Wisła”. Tego nie wolno robić. Nie można jednej zbrodni tłumaczyć inną. Nie można w ten sposób relatywizować ludzkiego cierpienia, zbrodni, niesprawiedliwości. Trzeba stanąć w prawdzie i fakty nazywać faktami, a nie ulegać narodowych mitom o nieskalnej historii i własnym bohaterstwie. Polska strona słusznie dąży do właściwego upamiętnienia ofiar zbrodni wołyńskiej. Ukraina musi godnie ją upamiętnić: dokonać ekshumacji, zbudować cmentarze. I to wszystko na własny koszt. W końcu Wołyń to ukraińska ziemia i posiada swych gospodarzy, którzy za nią odpowiadają. W ten sposób uda się zakończyć nieustający polsko-ukraiński spór o historię. Wojna polsko-ukraińska z lat 1918-1919, rzeź wołyńska, akcja odwetowa Polaków na Podkarpaciu i akcja „Wisła” muszą być uznane za wydarzenia z przeszłości, które nie ranią współczesnych pokoleń i nie przeszkadzają w budowaniu wspólnej przyszłości. Musimy zaakceptować, że historia relacji polsko-ukraińskich, zwłaszcza w XX wieku, jest naznaczona brutalnymi wydarzeniami, takimi jak rzeź wołyńska i akcja „Wisła”. Polska i Ukraina mają różne interpretacje tych wydarzeń. Ale nie oznacza to, że nie można dążyć do uzgodnienia wspólnej prawdy historycznej. Szczególnie należy się wystrzegać mieszania współczesnej pamięci o wydarzeniach historycznych z emocjami i politycznymi interesami. To wszystko utrudnia bowiem obiektywną interpretację przeszłości.

Pojednanie

Warto też pamiętać, że jesteśmy już psychicznie zmęczeni wojną rosyjsko-ukraińską. Lęk i niepewność o przyszłość jest w każdym z nas. Przedstawiony incydent uczy, że polityczne wykorzystanie historii jest niebezpieczne w stosunkach polsko-ukraińskich, gdyż w polityce, zarówno krajowej, jak i międzynarodowej, zawsze prowadzi do niszczenia procesu pojednania między obu narodami. Tragiczne wydarzenia z historii można wykorzystać do bieżącej polityki i doprowadzić do krótkookresowego poparcia, ale zniszczyć przyszłość! A tego chcą nasi wrogowie ze Wschodu.
Warto zatem pamiętać o myśli św. Jana Pawła II, który w 2003 roku w kontekście obchodów 60. rocznicy zbrodni wołyńskiej napisał znamienny list. Jego adresaci to „Umiłowani synowie bratnich Narodów Ukrainy i Polski”. Papież, zwracając się jak ojciec do dzieci, przypominał i nakazywał pojednanie: „Kościół w sposób uroczysty i ze świadomością tego wszystkiego, co zaszło w przeszłości, prosił wobec świata o przebaczenie win swoich synów, przebaczając równocześnie wszystkim, którzy wyrządzili mu różnorakie krzywdy. Pragnął przez to oczyścić pamięć ze smutnych wydarzeń, z wszelkiego poczucia urazy i odwetu, aby pokrzepiony i ufny rozpoczął na nowo dzieło budowania cywilizacji miłości”.

Marek Melnyk

COMMENTS

WORDPRESS: 1
DISQUS: 9